sobota, 17 grudnia 2011

Well the weather outside if frightful...

... and the fire is so delightful,
since we got no place to go
let it snow, let it snow, let it snow.

Let it, czemu nie? :)
Wczoraj na Zakladzie mielismy swiateczny obiad. Stolowka slicznie przyozdobiona, swiateczna muzyka w tle, papierowe korony na glowach. Stanowczo swiatecznie.
Jesli ktos sie zastanawia, o co z papierowymi koronami chodzi, to nie mam pojecia. I moi znajomi Anglicy tez nie maja. Korony wyciaga sie z papierowych krakersow, razem z kawalem oraz upominkiem. Oczywiscie zaraz po tym, jak krakersem sie 'strzela' (Ty trzymasz jeden koniec, wspolbiesiadnik drugi i ciagniecie. 'Wygrywa' ten, komu wiecej w rece zostanie). Hmmm. My sie lamiemy oplatkiem, oni krakersami.
Smiali sie ze mnie znajomi do rozpuku, po tym jak im opowiedzialam, ze w moje pierwsze swieta w UK ja takiego krakersa ostroznie rozpakowalam, bo nie mialam pojecia 'czym sie to je'. Teraz juz wiem, nawet mam opanowana technike trzymania mojego konca w taki sposob, zeby 'wieksza polowa' mi w rece zostala :)


Chwilamoment, przenosze sie do sypialni, bo tu mi w piecu zgaslo (so much for delightful ;))...
Piec w sypialni dziala na wegiel, ktorego mamy o wiele wiecej niz drewna - oszczedzam sie znaczy.

Bo generalnie to mam barke dla samej siebie w ten weekend. Chop we Francji na slubie brata (nie to, ze nie zaproszonam, mala ceremonijka to tylko, wesele sensu stricte bedzie w UK w przyszlym roku); Mloda wyekspediowalam do matki; tylko ja, psy i butelka Lambrini (dla mnie, nie dla psow). Czyli cisza i spokoj. Zen.
Jutro bedzie zen troche mniejszy, bo plan dnia dosc napiety. Na liscie mam napelnienie zbiornikow na wode czysta (szlauch zapobiegawczo przywloklam do pokoju, coby mi nie zamarzl - czlowiek uczy sie na bledach ;)), oproznienie kibelka i wywoz smieci, pranie, porzadki generalne oraz wstepna selekcje rzeczy, ktore ze soba zabieramy (rzeczy typu przescieradlo dla rodzicow, ktorego juz trzy razy zapomnialam ze soba do Polski zabrac). Mam nadzieje, ze wszystko sie do auta uda zapakowac :)
I ja wiem, ze nie powinnam narzekac na pogode, bo w PeeLu zapewne zimniej - ale pizdziawica piorunska tu ostatnimi czasy. Oraz snieg sie wczoraj pojawil, taki niesmialy na razie, ale wszyscy w sumie maja nadzieje, ze popada mocniej niedlugo.
Nadzieja ta z roznych pobudek w sumie, ale przewaza opinia: 'Jak nas zasypie, to nie bedziemy musieli ro pracy isc.' W sumie czemu nie? :)

Tym optymistycznym akcentem...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
;