czwartek, 28 kwietnia 2011 0 skomentowało

Pierdek.

Bo kazde auto zasluguje na wlasne imie :)



Prowadzenie go przypomina jazde Maluchem, chociaz miejsca w srodku troche wiecej. Poza tym nie mialam pojecia, ze po drogach jezdza jeszcze auta z czterema biegami (wsteczny piaty). Musze sie w trakcie jazdy powstrzymywac, przed probami wrzucenia piatki.
Tak, pojechalam do pracy autem nieubezpieczonym, bo tylko mnie rano telefonicznie zirytowano. Zalatwilam wszystko na przerwie obiadowej i do domu wrocilam juz legalnie. 
Wrocilam i co zastalam?
Ktos sie nam na barke wlamal.
Kurwasz!
Wlezli przez dach, probowali wlaz przeforsowac ale sie im nie udalo, rozwalili okno w srodku i Mlodej skarbonke. Jedyna rzecza ukradziona jest skarbonki zawartosc, dalej dla nas tajemnicza, bo Mlodej o wlamaniu powie sie dopiero jutro, zeby w szkole nie panikowala. Wiec moze to byc £10 a moze i £100, chociaz o to drugie jej w sumie nie podejrzewam...
Co ciekawsze, laptop moj na stole lezal i nie zabrali. Jupi! Co jeszcze bardziej ciekawsze, iPod Mlodej dalej lezy na polce przy ktorej stali. 
Przetrzasneli wszystkie puszki / szkatulki, wyglada na to, ze szukali gotowki. 
Psy zamkniete w kuchni wszystko widzialy, ale nie mialy jak przez bramke przeskoczyc. 
Pan Policjant, ktory przyszedl oswiadczenie spisac, stwierdzil ze to zapewne junkies szukajacy kasy na nastepna dzialke. Moze para, moze jedna osoba, zgaduj zgadula. 
Drugi Pan Policjant z oddzialu kryminalistyki, znalazl krew na kawalku rozbitej szyby. Mam nadzieje, ze wlasciciela krwi znajda, chociaz to w sumie dosc malo prawdopodobne. Aha, dodam jeszcze, ze Drugiemu Panu Policjantowi daleeeko bylo do bohaterow CSI. Wykonal tez urocza glebe przy wejsciu na barke, zaczelam sie powaznie o niego obawiac jak o malo co ze schodow na parter nie zjechal na tylku ;)
Na ratunek przyszedl Tesciu i dach mi pozbijal, wiec podobno bez narzedzi nikt teraz nie wejdzie, ale i tak probowali mnie przekonac, zebym na noc nie zostawala. Tyle ze historyjka o junkies to jedno, ale jak to byl ktos inny to widzial co na barce mamy (fakt, niewiele) i moze probowac pod oslona nocy drugiego podejscia.  Wiec pieski zabieram ze soba do sypialni (nie do lozka),  puszke gazu paralizujacego (pssst) stawiam na nocnej szafce i bede domu strzec. Chop w Lsniacej Zbroi wraca jutro wieczorem, ja dostalam urlop na zadanie, wiec jutro sie krokiem stad nie ruszam. Niech no mi tylko ktos podejrzany przejdzie obok...


Co za glupia prawidlowosc: w niedziele barka stala otworem przez caly dzien, bo zapomnielismy wlaz zakluczyc - nikt nie wszedl. Dzisiaj zamki rano dokladnie posprawdzalam i prosz, ktos dupe wkleil. Ehhhh...



środa, 27 kwietnia 2011 0 skomentowało

Lontek fajny byl...

... chociaz zwiedzanie ograniczylismy do Notting Hill i marketu na Portobello Road. A jakie ceny, ranyboskie! 
Ja wiem, ze tam sie wiecej zarabia, ale co to za oferta: 2 butelki wina za £10?? U nas za dyche to sa trzy w ofercie. Pomine juz moze tez fakt, ze trzyosobowa kolejka piw w kanjpie to ponad £10. Zdzierstwo :)
Reszta Swiat uplynela troche taniej, bo w niedziele bylismy na polskim wielkanocnym sniadaniu, angielskim wielkanocnym grillu i wieczornej kolacji na farmowym ogrodku. Daaaawno sie tak w jeden dzien nie nazarlam... Z tego powodu tez od wczoraj jestem na diecie NieZryjDuzo - moze pomoze.
Latam tez na autobus znowu, bo Chop auto zaklepal na ten tydzien.
I zauwazylam po raz kolejny, ze jak przestajemy szukac to znajdujemy - dopiero co w niedziele psioczylam, ze dalej drugiego auta brak, a wczoraj znajomy zaesemesowal, ze widzial tani samochod na sprzedaz. Postanowilam tym razem sprawy wziac we wlasne rece i.... 
Ta-dam!
Mam! Kupilam!! :D
Tyle ze kwestia ubezpieczenia mnie przerosla. Bo niby wszystko ladnie pieknie mozna na necie zalatwic, i tak w sumie nam sie udalo z Lagunka w zeszlym roku, a tu mi nikt dzisiaj nie pozwala zaplacic, tylko pokazuja cene i kaza dzwonic rano szczegoly omawiac. Bastards!
Wiec mykam na biala sale, rano pobudka w celu ubezpieczycieli obdzwaniania. Bo sie zawzielam i przed praca to zalatwie!! (albo pojade na zaklad autem nieubezpieczonym.... ;))



czwartek, 21 kwietnia 2011 1 skomentowało

Wiosna, cieplejszy wieje wiatr...

... wiosna, znow nam dodalo lat :D
Nie ma co ukrywac, czas leci jak z bicza trzasl. Poltora miesiaca od bloga stronilam, duuuuzo dobrych ksiazek w tym czasie przeczytalam, to jakby moja jedyna wymowka.
Plus wiecej czasu spedza sie teraz na zewnatrzu tak zwanym, sloneczko, ciepelko, lezaczek itepe. Niedlugo bedzie trzeba gazebo rozstawic, coby slonce nie porazilo ;)
Wolnego w pracy troche mam z racji Swiat, mialam byc w PL, nie wyszlo, jade dzisiaj do Lontka. Mamy sie grillowac wieczorem podobno, posh. Nie wiem czy Chop jutro pracuje, w koncu Wielki Piatek, ale Angolom to w sumie nie przeszkadza, wiec mozliwe ze rusze w Lontek sobie sama. Prosze trzymac kciuki, zebym sie nie zgubila ;)

Chcialam tez niesmialo zasugerowac jakies knajpowanie 14stego maja - moga byc Katowice, moze byc Sosnowiec. Faaaajnie by bylo ;) Ktos chetny? (Ja! Ja! Ja! :D)

To zostawiam do przemyslenia i wracam do swiateczno-wiosennych porzadkow (na serio sie zawzielam, nawet pokrycia kanap i wszystkie zaslony wypralam; uporzadkowalam tez polke z butami i nawet prosze nie pytac ile mam par - chyba jakis szlaban na nowe zakupy trzeba bedzie zrobic ;) )
 
;