niedziela, 27 lutego 2011

Oj no, czas mi szybko leci ostatnio...

... zanim sie obejrze kolejny tydzien minal, a w weekend nie mam czasu na chwile na tylku usiasc.
Zreszta ostatni tydzien powinien mi zostac wybaczony, na serio byl to prawdziwy week from hell. 
Chop dalej pracuje w Londku, wiec jeeee! z powodu naplywajacej wreszcie kasy. Wielkim leeeee jest dalej fakt, ze zapierdzielam codziennie na przystanek autobusowy. Bo nie tyle problemem jest dla mnie fakt, ze musze autobusem jezdzic, ile to, ze podroz mi poltorej godziny zajmuje. Czyli to kolejne 3 godziny dziennie, ktore dodaje do czasu pracy. Wiec jakby malo dnia mi zostaje na cokolwiek innego.
W poniedzialek natomiast, sama podroz z pracy zajela mi 2,5 godziny. Z czego poltorej spedzilam, zapuszczajac korzenie na przystanku.
We wtorek rano odkrylam natomiast, ze padly mi akumulatory, a wiec nie mialam dwunastowoltowych swiatel oraz wody z kranu. Spoko. Napelnilam czajnik i duzy garnek woda z zakladu obok, wzielam prysznic w pracy, a wieczorem zapuscilam generator i obejrzalam pare odcinkow 'My so-called life'. Luzik.
We srode rano powtorzylam trick z napelnianiem czajnika, po czym wieczorem odkrylam, ze nie da sie generatora guzikiem wlaczyc. Moglam oczywiscie isc do silnikowni i po ciemku sie z linka generatora szarpac, ale postawilam na romantyczny wieczor przy swieczkach. Ktory to romantyczny wieczor powtorzylam w czwartek, na powrot Chopa czekajac. 
Tak wiec obecny weekend poswiecamy na naprawianie zepsutego gowna. 


Tydzien poprzedni mialam takze z zyciorysu wyjety - obudzilam sie we srode i nie moglam sie ruszyc. A jak juz udalo mi sie z lozka wstac, to za cholere nie moglam sie wyprostowac. Zajebiscie sie choruje w samotnosci, kiedy nie masz szans na uwalenie sie w lozku i uzalanie sie nad soba, bo musisz narabac se drewna, przyniesc wegiel, ogien rozpalic i psy na spacer wyprowadzic. 
Chop wrocil z Londka, zrobil masaz, nasmarowal Ketonalem i bol minal (nie, sex nie pomaga na bol kregoslupa :P ).


Generalnie czas schodzi mi na samotnym 'przeczekiwaniu' roboczego tygodnia, a potem na nadrabianiu 'straconego' czasu z Chopem i Mloda w weekendy.
Przyznam jednak, ze przechodzenie z bycia sama na obcowanie z tlumem (bo goscie albo odwiedzaja nas, albo wizytujemy sie my), przychodzi mi z trudem. Musze nad tym popracowac. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
;