piątek, 28 stycznia 2011

Jak w tym kawale z czasow komunizmu...

..., jak to lecialo?
- Dostalismy na sklep tenisowki.
- Jeeeeeee!!!!
- Ale tylko lewe.
- Buuuuu!!!!

No wiec Chop ma robote (jeeee!!!!), ale w Londynie (buuuu!!!).
Tak oto.
Mieszane uczucia mam, nie wiem co o tym sadzic.
Oczywiscie Londek za daleko, zeby codziennie dojezdzal, wiec pojechal we wtorek rano i wraca jutro wieczorem. I tak ma byc co tydzien.
Generalnie kasa dobra (jeeeee!!!), ale cala barka na mojej glowie, plus dalej auta brak, bo czyms do tego Londka musial przeciez narzedzia zawiezc (buuu). Wiec dalej zapierdzielamy z Mloda na przystanek autobusowy, wydaje mi sie jednak, ze rezultaty sylwetkowe zaczyna juz byc widac (podwojne jeee!!). Zwlaszcza ze dzisiaj ja wykonalam trase dwa razy, bo najpierw o 7:30 rano z Mloda, a potem w poludnie sama, do pracy. Na szczescie ostatnie dwa dni mialam wolne. Chcac tez rano czas zaoszczedzic, postanowilam rower z zakamarkow barki wygrzebac. Wszystko bylo cacy w dniu wczorajszym - no, moze oprocz faktu, ze probujac rower z barki na brzeg sprowadzic, wykonalam dosc uroczy lot szybowy glowa w dol - ale w sumie zawsze musi byc ten pierwszy raz, do tej pory jeszcze zadnej gleby na barce nie zaliczylam. No wiec wczoraj zaskakujace ciepelko, zapal do pedalowania itepe, dzisiaj natomiast zaskoczylo nas pieronskie zimno oraz moj obolaly tylek. Pedalowanie na stojaco do przyjemnych bynajmniej nie nalezy, ale do wyboru mialam albo to, albo roweru prowadzenie, co wygladalo by jeszcze smieszniej.
Ale, odbiegam od tematu.
Plusem napewno sa spokojne wieczory, kiedy moge robic to co chce (prosze mu tego nie powtarzac!!!!), ale minusem jest powrot po ciemku do zimnej barki, gdzie o 22:30 musze se sama w piecu napalic. A ze w tej chwili naprawde nie pociaga mnie rabanie drewna i rozpalanie ognia, z perspektywa, ze za chwile i tak ide spac, to siedze wlasnie w kurtce i szaliku. Napalilam se w sypialni jednak, mam juz za soba spanie w pizamie, szlafroku, szlafroka kapturze na glowie, welnianych skarpetach i rekawiczkach - nie polecam ;)
Jakie tu jeszcze plusy... 
Moge pospedzac troche quality time z Mloda, bo, jak juz pisalam kiedys, my sie calkiem dobrze dogadujemy jak jestesmy tylko we dwie.
No i oczywiscie brak koniecznosci uzywania zatyczek do uszu w sypialni - nikt mi do ucha nie chrapie.
Problemem jednak jest to, ze Chopowa praca ma szanse sie przeksztalcic na trwaly kontrakt. Wiec generalnie wielkie 'jeeeeee!' bo dlugow troche mamy, ale nie wiem jak to bedzie dzialac na dluzsza mete, bo raz, ze ja np niektore weekendy w pracy jestem, wiec sie z nim prawie wcale nie bede widziec, a dwa, ze skoro on jest w Londku, to Projekt Barka sie do przodu wiele nie posunie. Mysle, ze spokojnie moge nawet stwierdzic, ze do przedu sie nie posunie wcale.
Coz, czas zaczac poznawac tajniki elektryki (nie czuje jak rymuje *roll eyes*) oraz wdrazac sie w machaniu pila lancuchowa i tarczowa. Dalej mamy problem z nieladujacymi sie akumulatorami oraz konczy sie nam drewno opalowe (mili panowie z zakladu obok naprzynosili gore palet, ale ktos musi je pociac przeca, a watpie zeby sie Chopu chcialo, po calym tygodniu harowki fizycznej).
Tez mi na stare lata przyszlo...
Aha, nie zapominajmy tez o Mlodej, ktora np przyszly tydzien spedzi u dziadkow, bo ja pracuje do 20:00, a sama na barce (wg Chopa) siedziec i czekac na mnie nie moze. 
Pocieszam sie, ze wszystkie poczatki sa trudne, ze moze uda nam sie jakies tandetne drugie auto kupic, odpadna przynajmniej poranne wycieczki na autobus, ze sie wszyscy przyzwyczaimy.
Na razie, samolubnie, zyje mysla, ze za 2 tygodnie bede w Polsce. Na krociutko, ale zawsze. Wezme goraca kapiel w wannie, naladuje akumulatory (te wlasne) oraz zobacze sie z Rodzicami i Przyjaciolmi. A potem jakos sie da rade. I hope.


Now listening to:
The Grid "Swamp Thing" (z gwiazdkowego prezentu od Chopa - 100 hits from the 90's- hicior!!!)



2 komentarze:

frotka pisze...

"nikt mi do ucha nie chrapie"
!!!!!!! to najważniejszy argument! i wcale się tu nie zgrywam
zabija mnie chrapanie!!!

Humorzasta pisze...

Jak nie zaczniesz pisać regularnie to jebne ( bo nie jebnę) fochem i więcej tu nie zajrzę.pffff
Kartka do Rysia dojszła była?

Prześlij komentarz

 
;