poniedziałek, 10 stycznia 2011

Z nowym rokiem...

...z nowym krokiem. Doslownie.
Jak to zwykle, na poczatek roku, zdupczylo sie nam auto. Bo czemu nie.
Tak wiec porankami, o 6:45, maszeruje na przystanek autobusowy.
Nie, ja nie narzekam, spacery sa idealnym sposobem na wyrobienie kondycji. Ale spacery po ciemnku i w ulewnym deszczu, do moich ulubionych nie naleza.
Pogrzebalam w archiwum pierwotypu i wyglada na to, ze podobne problemy mielismy 2 lata temu. (Sie usmialam na wspomnienie Chopowych urodzin i biegania po parkingu chinskiej restauracji probujac auto odpalic :D)
Znalazlam tez mapke, odzwierciedlajaca (trudne slowo) te moje spacery.



Mam nadzieje, ze auto powroci do zycia w tym tygodniu, bo nie mam w planie taskac na autobus torby z ciuchami do pralni. Tak, pralka dalej zepsuta. Nie moge pier%&*$nego kwitka znalezc. Nie trace jednak nadzieji, kwitek od laptopa sie znalazl po trzech miesiacach *rolleyes*





1 komentarz:

Humorzasta pisze...

Widzę że u Ciebie takie samo pasmo nieustających sukcesów jak u mnie. Tobie auto mnie aparat, Tobie pralka mnie komputer. Poza tym jak wiesz reszta też "układa się wspaniale" Szit! Weź no przyjedź czym prędzej.

Prześlij komentarz

 
;