wtorek, 12 października 2010

Day off continued

Przyznam, ze pomimo wczesniejszego psioczenia, dzien minal bardzo fajnie.
I ja do tej pory nie wiem jak to sie dzieje, ale kiedy jestesmy z Mloda same, to swietnie sie bawimy. Zastanawiam sie co i dlaczego sie zmienia w obecnosci Chopa. Czy ja zaczynam opierdalac Mloda bo jestem opierdalana przez Chopa? Mozliwe. Mozliwe tez, ze przy ojcu Mloda zachowuje sie inaczej - moze podwazac moje decyzje z nadzieja na to, ze tata stanie po jej stronie. W sytuacji sam na sam nie ma jakby wyboru i robi to, o co sie ja prosi.
Chociaz przyznac musze, ze od wakacji Mloda jakos lepsza troche. Rzadziej jej odbija. Mam nadzieje, ze to nie cisza przed burza, bo w koncu wiek lat 14stu to przeciez dopiero poczatek wojny hormonalnej :)
W kazdym razie udalo sie nam dzisiaj i nudne domowe obowiazki odfajkowac (lista byla, a tso, kazda robila swoje plus razem pojechalysmy oproznic kibelek i smieci wywalic), i obiad razem ugotowac, i spedzic pare godzin na wprowadzaniu Mlodej w swiat blogowania. Taki jej pomysl podrzucilam, na razie sie podjarala, zobaczymy na jak dlugo :)
Jest wiec juz blog, jest wybrany przez nia layout, sa pierdolki pododawane, nie ma jeszcze tylko pierwszej notki. Bo w polowie pisania sie okazalo, ze to juz bed time niestety :)
Aha, bo zapomnialam przeciez powiedziec, ze Chop w robocie do jutra. Odnawiaja barki jakies w suchym doku w Thorne, i zeby szybciej skonczyc, odbebniaja dlugie dniowki oraz co drugi dzien tam nocuja.
To ja dokoncze teraz moze mojego drineczka, co se to go zrobilam jak Mloda na biala sale wybyla i tez w posciel uderze. Musze sie nacieszyc brakiem chrapania oraz calym lozkiem na wlasnosc (zwykle jestem dosc brutalnie przycisnieta do sciany, ale oczywiscie w kwestii wyjasnien slysze, ze on sie tylko przeciez do mnie przytula).
Night.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
;