czwartek, 24 listopada 2011

29 dni, 57 minut, 30 sekund...

... do...
Jak tam w PL? Bo tu juz sie nagonka zaczela. Nawet dzisiaj zauwazylam upstrzony migajacymi lampkami balkon.
Choinek jako takich jeszcze niet, ale pewnie niedlugo wysypia. 
My na Zakladzie jeszcze sie co prawda nie ustroilismy, ale to pewnie tez niedlugo sie zmieni. Wiekszosc klienteli za to twierdzi, ze zakupy swiateczne juz zakonczyla. Super, ja nawet nie zaczelam :)
Nasze coroczne zakupy od paru lat odbebnialismy w duzej Asdzie, w Wigilijne popoludnie. W tym roku otworzyli nam jeszcze wieksza Asde, jeszcze blizej - result. Trzeba bedzie jednak tradycje przerwac, skoro do PL sie wybieramy :) I cieszy mnie bardzo fakt, ze wreszcie bede mogla prezent(y) w Wigilie otworzyc (jeeee!), bo tu mi Rich (menda jedna) nie pozwala. Musze zawsze do 25go rano czekac.
Zreszta bardziej wkurzajacy jest w sumie fakt, ze wspomnianego 25go Mloda robi pobudke o 5 rano. Zeby prezenty odpakowac. Bo taka tradycja. 
Wyciaga sie rodzicow z lozka, otwiera prezenty, dzieci sie prezentami bawia/ciesza, a rodzice ida dalej spac. Trochu dziwne, nie? :) Angielscy rodzice jednak narzekac nie moga, bo sami pamietaja, jak dziecmi byli i wlasnych rodzicieli nad ranem z lozek wyciagali. A co ja mam powiedziec??? :)
Biedne te dzieci angielskie zreszta, bo nie maja ani Dnia Sw. Mikolaja, ani Dnia Dziecka. A u nas tyle dodatkowych prezentow mozna bylo nazbierac :D:D


Nie wiem co mnie tak na notke swiateczna pod koniec listopada w sumie wzielo, moze ten migajacy balkon mnie tak nastroil.
Anyway, zyczen jeszcze nie skladam, prosze sie nie bac.
Zyczenia zloze osobiscie :D



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
;